03.11.2013 18:28
Moda biednego motórzysty
Pierwszy listopada przeminął, i oto mogę stwierdzić, że zrealizowałem swój plan minimum na zakończenie sezonu. Obiecywałem sobie, że dojeżdżę do Wszystkich Świętych - wykonane. Prawda, do tej pory pogoda była bardziej niż łaskawa, rozpieszczając nas dwudziestostopniowymi temperaturami w środku października, ale i tak po drodze trafiło się kilka większych deszczy. I wrzesień, gdzie rankiem parę razy przymrozki chwyciły.
Jeździć było trzeba, więc człowiek się ratował, jak mógł. Niestety, stara kurtka zachowała wszystkie cechy poza wodoodpornością (i nic nie dało nawet spryskiwanie impregnatem). Dlatego też podzielę się z Wami kilkoma patentami na zachowanie suchego zadka i nie przemarzanie, kiedy pogoda nas nie kocha.
Po pierwsze - bielizna termoaktywna. Kupiłem sobie kiedyś 2 komplety w Lidlu i pomimo obaw o wywalenie kasy w błoto, okazała się nad podziw wytrzymała. Koszulka i getry pomagają znakomicie.
Po drugie - polary. Zakupione w lumpeksie, ale dają radę (warto zainwestować w nakładane przez głowę, a nie zapinane. Warto też unikać oczywistych pułapek i nie brać pierwszego lepszego zmechaconego szmelcu z logo Tesco na przykład). W razie potrzeby można nakładać dwa naraz. Brzmi jak coś oczywistego, ale warto wspomnieć.
Po trzecie - spodnie przeciwdeszczowe. Może ktoś powie, że to obciach, ale w ruchu miejskim one przemakają najszybciej, a kiedy jest się na trasie 4 godziny, to bardzo szybko wygląda się jak wyciągnięty ze ścieku. Ja używam MTTR-a, kosztował jakieś śmieszne pieniądze i da się go szybko założyć/zdjąć, kiedy pogoda się zmienia, albo trzeba wejść do klienta do budynku. Fakt, mają wielką wadę: po dłuższym czasie robi się w nich nieprzyjemnie wilgotno - od własnego potu, ale i tak czas ten jest dłuższy niż przemakanie na deszczu.
Po czwarte - rękawiczki. Nie wiem jak Wam, ale mnie ręce marzną jako pierwsze. Na deszczu to już w ogóle masakra... zwłaszcza, że pamiętam, jak po dłuższej trasie w lejącym deszczu wyciągnąłem z nich dłonie, które były całe czarne. Farba puściła... Pewną pomocą może być założenie pod spód jednorazowych foliówek (dostępnych na stacjach benzynowych), ale przyznam, że w tej kwestii nie odkryłem niczego lepszego od ogrzewania się o blok silnika na światłach. Jeszcze...
Wszystkie te sposoby są mocno domowe i pewnie łatwiej byłoby zainwestować w porządny zestaw ciuchów. Ale jeszcze nie mogę sobie na to pozwolić. (Znów - jeszcze...)
Komentarze : 2
Staram się podchodzić ostrożnie do tego, co piszą na forach - tzn. owszem, zwracać uwagę, ale nie kierować się tylko i wyłącznie nimi. Dzięki za sugestię, będę miał te rękawiczki na uwadze.
Jak nie stać na Alpinestars, to są jeszcze dobre ubranka Helda, Spike, czy Adrenaline, Probiker. Ponieważ mam dużą wysokość i mocno szczupłą budowę, to kupuje to w co sie mieszcze. Rękawiczki jesienne Probikera zgodnie z polskimi forami są be, ale Angole już twierdzą inaczej i mają racje, 2h jazdy w deszczu przy temp. 6-10stopni i łapki mają komfort.
Archiwum
Kategorie
- Mechanika (2)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (8)
- Turystyka (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)