21.02.2014 21:39
Wyjątkowo wcześnie
... wypchnąłem z garażu sprzęta swojego, tym samym rozpoczynając najwcześniej w całej motocyklowej karierze sezon. Moi znajomi zza oceanu klną, na czym świat stoi, i szuflują śnieg spod garaży z Harleyami.
Technicznie nie zmieniło się wiele. Krótki sen zimowy Miśce nie zaszkodził, ale również nie udało się zrobić nic z planów. Stoję więc na tym, co jesienią. Dalej mam paskudnie odrapany bak na lewym kancie (od obijania go nakolannikiem) i dziadowsko zapryskaną pierwszym lepszym czarnym sprayem osłonę bezpieczników, zdemolowaną podczas wywrotki z wściekłym psem w tle. O kilku pomniejszych rysach i nadpękniętym lusterku nie wspominam... A wszystkie plany podreperowania finansów przez zimę poszły się czesać.
A nie, przepraszam. Po pół roku kupiłem na Tablicy ślimak licznika. Jak to możliwe, że taka durna część do modelu z top 5 najpopularniejszych moto w Polsce była taka ciężka do dostania i jak już była, ludzie liczyli za używkę (bo o nowych zapomnijmy) po 200 zł?! Ja po zimowemu dostałem za 35, ale poczucie paranoi zostaje.
Pcham się zatem pod tę górkę dalej, licząc, że gdzieś w końcu będzie widać szeroką autostradę. Może za parę dni wrócę do cateringu (chcę zobaczyć minę szefa, he he) i uda się to życie doprowadzić chociaż do poziomu drogi powiatowej ;)
Archiwum
Kategorie
- Mechanika (2)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (8)
- Turystyka (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)